Izabela Szady (Kwiatkowska) urodzona 22.08.1979 roku w Gnieźnie.
Pracowałam w wielu firmach począwszy od handlu (alkohol, AGD,, kwiaty, książki, mięso, zabawki, owoce i warzywa) kończąc na gastronomii szukając własnej drogi życia. Dzisiaj wiem, że mam dwa powołania- gastronomię i pisanie wierszy. Studiując informatykę przez trzy i pół roku byłam starostką studiów i myślę, że byłam osobą dobrze zorganizowaną.
W 2009 roku wyszłam za mąż i przeprowadziłam się na wieś, gdzie mój mąż ma gospodarstwo. Mam dwóch synów Szymona który ma trzy lata oraz Łukasza który ma dwa lata. Mieszkam w Mierzewie, którego wieś jest podzielona na trzy parafie – Gorzykowską, Jarząbkowską oraz Grzybowską. Jestem katoliczką, głęboko wierzącą w Boga. Uważam, że w momencie kiedy nasi rodzice nas poczęli Pan Bóg miał zapisaną dla nas całą historię naszego życia. Nic nie dzieje się z przypadku. Wszystko jest po coś. Pan Bóg daje nam znaki, których my czasami nie dostrzegamy lub nie chcemy ich dostrzec.
Moje pasje to astrologia, lecz nie taka, którą znajduję się w gazetach, tylko taka która polega na wyliczeniu i wyrysowaniu horoskopu. W latach młodości moją pasją były samochody i wiedziałam o nich wiele. Dzisiaj kiedy oblicze motoryzacji zmieniło się tak bardzo, wiem niewiele o samochodach. Uwielbiam podróżować, najchętniej na mazury i do Krakowa. Swego czasu interesowałam się psychologią i do tej pory posiadam kilka książek z tej dziedziny. Lubię dobry film i dobrą muzykę. Najchętniej oglądam filmy i seriale o tematyce kryminalnej takie jak CSI, Kości, Mentalista, Detektyw Monk oraz wiele tym podobnych. Oprócz tego lubię dobrą komedię, delikatne thrillery oraz filmy akcji. Jeśli chodzi o muzykę to lubię wiele gatunków, ale najbardziej lubię rocka progresywnego oraz muzykę instrumentalną. Lubię czytać książki o różnej tematyce, choć nie ukrywam że najbardziej odpowiadają mi romanse i książki kryminalne takie jak „Podwójne ryzyko”
Lubię też czytać poezję Stanisława Barańczaka, Wisławy Szymborskiej i wielu innych, których nie jestem w stanie wymienić. Dzięki temu, że w szkole zetknęłam się z poezją i pokochałam ją sama tworzę. Nie tylko wiersze. Powstają również książki, których póki co nie mam odwagi wyciągnąć i pokazać na światło dzienne.
Piszę żeby ulżyć sobie w chwilach smutku i słabości. Kocham to robić. W najtrudniejszych momentach mojego życia, pomagało mi to przetrwać i się nie załamać. Jest to forma terapii dla mojej choroby, która przysparza wiele problemów w życiu codziennym.